Poranny rozruch mojego księżycowego dżipa z silnikiem od Łady
przysparzał mi codziennie trochę kłopotu. Do tego doszła niefrasobliwość
obsługi naziemnej, która nie potrafiła znaleźć dla mnie astroskafandra w
rozmiarze XS i cały tydzień szkoleniowy na Księżycu zmienił się w
ciężką harówę. Ech ... Marzy mi się urlop ...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz